Young Caritas w Ostrowcu
Pod hasłem "Świat, w którym chciałbym żyć" spotkało się w ośrodku St. Liborius w Ostrowcu ponad 30 wolontariuszy Szkolnych Kół Caritas. 1-3 lutego, pod opieką kleryka Dawida Raka, zebrały się 11- i 12-latki ze Szczecinka i Różewa, zaś 5-7 lutego, pod opieką dk. Macieja Lutyńskiego, ich starsi koledzy ze Szczecinka, Koszalina i Sławoborza. Podczas warsztatów młodzi pokazali, że marzą o świecie, w którym panuje sprawiedliwość rozumiana jako nie równy podział dóbr, ale według tego, co każdemu potrzeba.
Chcą rzeczywistości, w której ważna jest wiara w Boga, rodzina, miłość, tolerancja. Dk. Maciej Lutyński zauważa, że młodzi są otwarci na czynienie dobra, jednak nie wiedzą do końca jak, po co. - Nie wystarczy pomagać. Przecież można to robić dlatego, żeby się wylansować albo żeby zaskarbić sobie życzliwość i wzajemność, albo żeby uspokoić swoje sumienie - zastrzega i zaleca, by chęć pomagania konfrontować z Ewangelią. - Po to tu jesteśmy.
Wolontariusze z Young Caritas mieli do przepracowania takie zagadnienia jak uznanie wartości każdego człowieka. Wychowawca Mateusz Kaczmarek zauważa, że na co dzień, zwłaszcza w mediach społecznościowych, spotykają się oni z postawami odrzucającymi ludzi z marginesu społecznego, np. bezdomnych. - Dzieciaki oglądają różne blogi i vlogi, gdzie pokazuje się wypaczony obraz bezdomnych. W Caritas uczymy ich szacunku wobec każdego, wyjaśniamy, że na bezdomność składa się wiele przyczyn i że może być ona niezawiniona - mówi wychowawca.
Jak zauważa Marlena Woźniak, koordynatorka Caritas, wielu młodych wolontariuszy zgłasza chęć bezpośredniego spotkania z osobami, do których kierują swoje akcje: podopiecznych hospicjów, domów opieki, szpitali. Jeśli w ramach swojego koła nie bywają w tego typu ośrodkach, są tym zawiedzeni. Wśród tych, którym się to udaje, jest koszalinianka Amelia, odwiedzająca dzieci w hospicjum domowym czy pacjentów onkologicznych w szpitalu w Szczecinie. I choć to, co wówczas robi, to nic wielkiego - przeczytanie książki, rozmowa, posiedzenie przy czyimś łóżku - sprawia jej ogromną radość. - Mam nadzieję, że to poprawia samopoczucie tych pacjentów, że nie czują się samotni w swojej chorobie - mówi nastolatka.
W Ostrowcu młodzi mogli ponadto wyrazić problemy, z jakimi borykają się ich szkolne koła. - Liczymy na to, że to oni pokażą nam, jakie akcje chcieliby przeprowadzić. Wtedy będzie szansa, że taki pomysł ich naprawdę wciągnie - wyjaśnia M. Woźniak. - To mogą być naprawdę drobne inicjatywy, ale od takich właśnie często zaczyna się coś, co potem może mieć zasięg diecezjalny.