Wspólnie spędzony czas w lesie, który dopiero przyodziewa się w jesienną szatę, sprawił, że radość naszych podopiecznych udzielała się wszystkim spotkanym grzybiarzom – mówi Sławomir Janeda, terapeuta. - Mijając nas pytali się skąd jesteśmy, pozdrawiali nas i podpowiadali, gdzie są najlepsze miejsca. Toteż po dwóch godzinach kosze i wiadra stawały się coraz cięższe, a grzybów w lesie wcale nie ubywało. Grzybiarze zbierali coraz piękniejsze okazy. - Pierwszy raz jestem w lesie bez rodziców – powiedział Artur Sklepowicz, uczestnik warsztatów. - To moje pierwsze samodzielne grzybobranie, nigdy tyle nie nazbierałem.

Wszystkie zabrane grzyby zostały sprawdzone przez opiekunów i terapeutów. - Jestem pod wrażeniem zdyscyplinowania naszych podopiecznych. - Komentuje Jacek Kubuszewski, opiekun grupy, dodając, że podczas grzybobrania nikt samowolnie nie oddalał się od grupy. Po  grzybobraniu na zmęczonych, lecz szczęśliwych grzybiarzy czekały pyszne kanapki przygotowane przez pracownie gospodarstwa domowego. Chwile w lesie i trofea upamiętniły pamiątkowe zdjęcie do kroniki.

Nadesłał: Stanisław Matusiak